wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział VIII - Połowa sukcesu

Czując lekki powiew na moich policzkach, zamknęłam oczy i w myślach wypowiedziałam formułkę, po czym lekko rozchyliłam powieki. Kamienna ściana przede mną rozstąpiła się na dwie strony, a ja śmiało przekroczyłam próg. W dłoni dalej ściskałam mały pergamin otrzymany od Dracona Malfoya, któremu pomagałam przy tak zwanej Szafie w Pokoju Życzeń.
Robiłam to wszystko dla dobra moich bliskich.
Zacisnęłam rękę na różdżce i cicho szepnęłam Lumos, na wszelki wypadek, gdyby ktoś miał mnie usłyszeć. Wędrowałam wśród zakurzonych mebli i magicznych przedmiotów - klatek na magiczne stworzenia, połamanych różdżek, czy wypalonych kociołków. Gdy w końcu dotarłam do Szafy, poczułam woń drewna i kurzu. Lekko przejechałam palcem po idealnie wyrzeźbionych drzwiach, zostawiając ślad. Chwyciłam okrągłą klamkę. Zawiasy lekko skrzypiały, a ze środka wydobyło się jeszcze więcej kurzu. Spojrzałam za ramię, a tam dostrzegłam małe pudełeczko. Powoli i delikatnie stawiając kroki podeszłam do pudełka i je chwyciłam. Było zaskakująco lekkie, ale nie zerkałam do środka. Starannie położyłam je w środku Szafy i ją zamknęłam. Odwinęłam pogniecioną karteczkę od Malfoya i podnosząc różdżkę, powiedziałam - Harmonia Nectere Passus.  W pewnym momencie byłam przekonana, że nic się nie stało, oprócz lekkiego powiewu wiatru. Odchyliłam drzwi, a pudełka już nie było.

Wyszłam z Pokoju Życzeń jak gdyby nigdy nic. Nie miałam ze sobą peleryny niewidki ani Mapy Huncwotów. Bez problemu Harry mógł mnie zauważyć. Każdy mógł to widzieć. Szłam rozkojarzona przez ciemne i chłodne korytarze Hogwartu, sama nie wiedząc, dokąd zmierzam. Nogi same poprowadziły mnie do Dumbledore'a. Wypowiedziałam hasło i wspięłam się po kamiennych schodach w górę. Dyrektor siedział na swoim fotelu, a na oparciu cicho gwizdał mu Feniks. Weszłam szybko i trochę dyszałam, a profesor nie spojrzał na mnie od razu.

- Dzień dobry panie profesorze - powiedziałam nienaturalnie głośno.
Ten zerknął na ogromny zegar po jego prawej stronie i uśmiechnął się do mnie.
- Panno Granger, zajęcia zaczynają się za godzinę i Ty nie jesteś w swoim Pokoju Wspólnym?
- Przepraszam. Musiałam do pana przyjść. - Zajęłam fotel naprzeciw jego biurka.
- Z Harrym wszystko dobrze?
- Tak, myślę, że tak. Ale ja nie w tej sprawie. Chodzi o... - Nagle naszła mnie myśl. - Panie profesorze, kiedy jest wyjście do Hogsmeade?
- Myślę, że w następną niedzielę. Czy na pewno o to chciałaś się spytać panno Granger?
Zawahałam się.
- Naturalnie.
I opuściłam gabinet. 

Tak, chciałam zapytać się Dumbledore'a o zaklęcie do tej przeklętej szafy. Ale stchórzyłam. Wiedziałam, że jeżeli miałabym się o to spytać, zacząłby pytać o szczegóły. A przecież sytuacja, która działa się w Pokoju Życzeń miała zostać tylko i wyłącznie między mną a Malfoyem. Nigdy nie czułam się tak beznadziejnie.
W Pokoju Wspólnym dosiadłam się do Ginny, która widocznie odrabiała pracę domową.
- Zapomniałam o tym wczoraj. - rzekła, nie odrywając wzroku od pergaminu. - Głupie eliksiry...
- Daj, pomogę Ci. - Zerknęłam na materiał i od razu zaczęłam poprawiać jej błędy.
Nie zauważyłam nawet, że Ginny się mi przygląda.
- Dlaczego to robisz? - zapytała, a gdy zerknęłam na nią pytająco, ciągnęła dalej. - Jesteś taka dobra. Wszyscy nauczyciele cię lubią. Jestem ponad poziom... Hermiono, bardzo chciałabym być taka jak ty. 
Odłożyłam pióro i uśmiechnęłam się do niej.
- Ginny, powinnaś wiedzieć, że to ja zawsze chciałam być taka jak ty. Nie znam bardziej pozytywnej osoby - Również się uśmiechnęła. - I nigdy nie mów, że chciałabyś być taka jak ja. Uwierz, nie chciałabyś... 
I przez głowę nagle przeleciał mi Malfoy.
- Popełniłam zbyt dużo błędów - ciągnęłam nieustannie. - codziennie jest mi wstyd za to, co robię.
- Ale co robisz? - przekrzywiła głowę, a mi zaczęło robić się gorąco.
- Po prostu, wiem, że nie robię dobrze. Muszę już lecieć.
I zmierzyłam w stronę dormitorium.

Zdążyłam na koniec śniadania, dlatego zjadłam jednego tosta i wypiłam trochę soku dyniowego. Wiedziałam, że wszystko wokół mnie się burzy, a za tym wszystkim stoi Malfoy.
Dokładnie obserwowałam jak siedział przy stole Ślizgonów i rozmawiał z Teodorem Nottem. Ten zaś był równo okropny jak Malfoy - różnili się jedynie wyglądem. Nott miał wyraziste rysy i nie miał takiej bladej twarzy. Jego ciemne włosy zawsze były uczesane. Momentami miałam wrażenie, że nosi w kieszeniach szaty jakiś grzebień. Kiedy tak o tym myślałam, oboje spojrzeli w moją stronę. Jak najszybciej odwróciłam wzrok i przeglądałam Proroka Codziennego.

Miałam wrażenie, że lekcje ciągną się w nieskończoność - tamtego dnia czułam, że nie jestem w klasie, bo myślami byłam zupełnie gdzie indziej. 
Wieczorem, gdy wszystkie prace domowe miałam za sobą, a kolacja już się kończyła, ruszyłam w stronę Pokoju Życzeń, mając na grzbiecie pelerynę niewidkę. Momentalnie zatrzymałam się, gdy na końcu korytarza spostrzegłam Malfoya i Notta. Podeszłam bliżej i bezszelestnie przedostałam się na drugą stronę korytarza. Stałam dość daleko od nich, ale każde słowo dotarło do mnie wyraźnie.
- Potrzebujemy jej - syknął Malfoy, łapiąc Notta za kołnierz szaty. - Bez niej nie uruchomię tej szafy.
- Tak? Uważaj bo jeszcze się wygada.
- Mam z nią warunek - potrząsnął głową, a mnie przeszedł dreszcz. - Nie wygada ani słowa. I mam nadzieję, że ty też.
- Uważaj na tą Granger. Oby kiedyś nie zamąciła w twojej głowie. - Malfoy puścił jego kołnierzyk i ten ruszył w stronę lochów. Draco powoli ruszył w stronę Pokoju Życzeń, a ja poczekałam, aż zniknie za ścianą.
Co znaczyła ta rozmowa?

Gdy znajdowałam się już w Pokoju Życzeń spostrzegłam, że przy Szafie nikogo nie ma. Poczułam wielki ucisk w nogach, dlatego przysiadłam na krześle, który znajdował się przy szafie. Poczułam się bardzo samotna - wiele bym dała, abym mogła przyprowadzić tu Ginny i wszystko jej powiedzieć. Lecz nic nie mogłam nikomu mówić. Poczułam strach pomieszany z samotnością, dlatego wbrew własnej woli chwyciłam różdżkę i celując na podłogę, zamknęłam oczy. Pomyślałam o rodzicach, którzy zapewne w tym momencie siedzą w domu z kubkiem zielonej herbaty i oglądają mugolskie telenowele. Pewnie wiedzą, jak bardzo sobie tutaj radzę i jak bardzo jestem tutaj szczęśliwa. Pomyślałam, że na pewno oni też są szczęśliwi. Machnęłam różdżką i krótko powiedziałam: Expecto Patronum.
Z końca mojej różdżki wyskoczyła wydra. Poskakała po podłodze i mogłabym przysiąc, że usłyszałam jak się śmieje. Chyba pokazywała mi jakiś swój układ taneczny, ale w pewnym momencie rozpłynęła się w powietrzu. Zerknęłam na chłodną twarz Malfoya. 
- Sprawdzałaś to zaklęcie? - wpatrywał się na mnie z lekko otwartymi oczami.
- Tak. Działa.
- A to, co tam wrzuciłaś wróciło?
- Słucham?
Otworzył szafę i wyciągnął pudełeczko, którego tego ranka tam wrzuciłam.
- S..samo wróciło? - jęknęłam.
- Ktoś je odesłał. Myślę, że to już połowa sukcesu.
Nic nie powiedziałam.
- Co to było? - odezwał się po chwili, zerkając na podłogę. - Ten duży szczur.
- To wydra - odpowiedziałam niemal od razu. - Mój patronus.
Popatrzył na mnie jak na ducha.
- Patronus, nie wiesz co to?
Nie odpowiedział.
Wstałam z krzesła i ponownie przywołałam moją wydrę, która lekko na niego pisnęła.
- Zwykle jest bardzo towarzyska - uśmiechnęłam się. - Dziś ma jakiś kaprys. Spróbuj. 
Chwycił różdżkę i bez żadnych emocji powiedział Expecto Patronum.
- To nie wszystko. Musisz pomyśleć o czymś miłym. To, co daje ci szczęście.
W tym momencie prawie podskoczyłam. Spojrzał na mnie tak, jakby miał rzucić we mnie Drętwotą. Po chwili zignorował moją przerażoną minę i zamknął oczy. Znów wypowiedział zaklęcie, lecz z końca jego różdżki wydobywały się tylko iskry.
- Musisz jeszcze poćwiczyć.
- Nie uda mi się - warknął. - Nie mam takiego wspomnienia.


_______________________________


Po meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeega dużej przerwie znów wróciłam! Dziękuję wszystkim którzy to przeczytają:)
Wracam na tory!

2 komentarze:

  1. Rozdział bardzo ciekawy, cieszę się, że wróciłaś oraz czekam na dalsze losy Draco i Hermiony ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się spodobał :) Żal mi Hermiony, nie wiem, czy byłabym w stanie oszukiwać moich bliskich. I biedny Draco :( że nie ma wesołego wspomnienie :(
    Cieszę się, że wróciłaś :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    PS zapraszam na dramione-never-forget-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz!